á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Zacznę jednak od tych złych stron. Autorka za dużo się powtarza. Wiem, że pragnie w ten sposób uwypuklić i podkreślić samotność i rozpacz dziewczyny, jednak stosowanie potrójnych dywagacji na ten sam temat nie daje nic pozytywnego. Do tego dochodzi wiele niepotrzebnych i czasem nie trafionych porównań. A sama bohaterka? 22 -latka a'la zbuntowana Madonna (piosenkarka - nie mylić:) z włosami na zapałkę, (...) tleniona, z odrostami, wiecznie paląca, ćpająca i pijąca. Klimat tej powieści osnuty jest dymem papierosów i zapachem wódki. Albo nieprzetrawionego alkoholu, bo czasem ilości spożywane przez samotną nastolatkę są wręcz horrendalne. I przekleństwa - niepotrzebne. Zupełnie zbyteczne. Do akcentowań zdań można używać innych słów.
A plusem jest choćby tło tego dramatu. Chłopak popełnia samobójstwo i pozostawia w tragedii matkę - już samotną, oraz dziewczynę. Obie kochał na swój pokrętny sposob. A po śmierci okazuje się, że żadna z nich go tak na prawdę nie znała. Ani Josie ani matka, Meredith. Czy był malarzem? Muzykiem? Sportowcem? Czy znał sztukę, czy jednak lawirował między nią nie zapuszczając korzeni? Kim był? I który on był tym prawdziwym? Wiele pytań powstaje już w czasie, gdy ciało leży w grobie. Żadna z kobiet nie umie sobie poradzić z jego brakiem i mimo, że się nie tolerują, nie szanują i nie poważają, coś je do siebie ciągnie. Dokąd ta znajomość prowadzi?
Czy destrukcja jest lekiem na żałobę? A może złudne marzenia i nadzieje są sposobem na poranne budzenie, wstawanie i życie? Mimo smutku, łez i bylejakości?